środa, 7 grudnia 2011

Hardcore'owo ;)

W listopadzie wybrałam się na moją ukochaną Ukrainę.
Mój hardcore'owy dzień wcale nie wydawał mi się ciężki, choć dla wielu osób takowy mógłby się wydawać ;) W każdym razie, rano wyjechałam ze Stanisławowa i ruszyłam na północ, drogą przez Halicz i Bursztyn do Rohatyna, gdzie w miejscowym ZAKSie miałam sprawy do załatwienia.

Gdy wyjechałam ze Stanisławowa było piękne słońce i lekko przymrożona ziemia pierwszym zimowym szronem. Tuż pod Bursztynem nagle wjechałam w mleko. Nie było absolutnie nic widać na ok. 50 m. A więc bardzo wolna jazda i dużo przyjemności ze zmiany pogody. Nie wszyscy wiedzą, że Bursztyn leży nad jeziorem, stąd też opary zalegające miasto.
Dwa lata wcześniej byłam na cmentarzu w Bursztynie, ale wtedy w zimie i nie sama, a więc i część nagrobków nie trafiła do mojej kolekcji. Tak więc postanowiłam się i tym razem zatrzymać. Nie wiedziałam tylko jak uda mi się "biegać" po cmentarzu we mgle.

Bursztyn


Na szczęście nagrobki były widoczne, a pobliska cerkiew długo osnuta była delikatnym tiulem mgły.

Przepiękne były też nagrobki żelazne oszronione pierwszym mrozem.

Bursztyn

Po zrobieniu kilkuset zdjęć pojechałam dalej, do oddalonego o ok. 35 km na północ Rohatyna. Załatwiłam urzędowe sprawy, a następnie zagadnęłam spotkanego na ulicy starszego pana o stary cmentarz. Podprowadził mnie na miejsce, po drodze gawędziliśmy, a następnie pożegnał mnie słowami: "Niech żyje Józef Cyrankiewicz!". Trochę wstrząśnięta (nie zmieszana ;) ) ruszyłam uliczką pod górę - na cmentarz.


Rohatyn

Cmentarz, jak to widać na zdjęciu, nie wyglądał na specjalnie stary. Wiedząc, że istnieją jeszcze 2 inne cmentarze w Rohatynie, myślałam że to jednak niewłaściwa lokalizacja, ale przecież jak już jestem to zajrzę i tu ;) A tam, jak to zwykle bywa... zaskoczenie. Są stare groby, są Polacy lub osoby pochodzenia polskiego, których nazwiska pisane są już cyrylicą. A więc do dzieła!

Przepiękne groby rodzinne, a między nimi nowe pomniki.

W połowie cmentarza widać było wielki biały pomnik. Widać było, że wojskowy. Myślę... pewnie pomnik Gerojom Ukrainy! ale podchodzę bliżej... i oczom nie wierzę...

Na nagrobku polskie orły...
a na tablicy napis: 
Tu spoczywa 49 żołnierzy polskich poległych w ciężkich walkach o wolność Ojczyzny w latach 1919-1920.
Cześć ich pamięci!
 Wow!! Zachował się taki piękny pomnik. Żałowałam, że nie mam przy sobie zniczy. Ale nadrobię przy najbliższej okazji.

Potem swoje kroki (samochodowe) skierowałam do Honoratówki, z której pochodzi rodzina jednego pana. Honoratówka to mała wioska pod Podwysokiem, z tym tylko że usytuowana jest jeszcze na terenie woj. stanisławowskiego, a Podwysokie znajduje się już za granicą województwa, czyli w woj. tarnopolskim. Okazało się, że cmentarz w Honoratówce został założony dopiero w 1981 r., a więc jest mało interesujący dla mnie. Interesujące mnie groby powinny być na cmentarzu w Podwysokiem. A więc jedziemy ;)

Podwysokie
 
Cmentarz znajduje się w niedalekiej odległości od kościoła - dawnej polskiej parafii, dziś greko-katolickiego. Na cmentarzu spotkałam kościelnego, który z zapałem ścinał krzewy i trawę na starej części cmentarza, obfitującej w polskie groby. Obiecał mi wpuścić mnie do kościoła, jak skończę fotografować.

Podwysokie

Zszedł wcześniej niż ja z cmentarza i bardzo cierpliwie czekał na mnie z pół godziny gdy ja, zupełnie o nim zapomniawszy, przedzierałam się przez krzaki, żeby odkryć tablice nagrobne. Jak ja nie lubię dzikiej róży :(

Potem byłam w Brzeżanach - również w ZAKSie. Na cmentarz brzeżański jeszcze nie dojechałam, bo w planach było odwiedzenie Narajowa. W Brzeżanach skręciłam w lewo i po jakiś 20 km dojechałam do Narajowa. W tym czasie pogoda zdążyła się już zepsuć, więc było zimno i mdło. Na ulicy nikogusieńko, nawet nikogo kto by się miał zdziwić mojej wizycie na cmentarzu.

Narajów

Cmentarz bardzo zarośnięty i zaniedbany. Mnóstwo grobów nie ma już swoich tabliczek, a więc tylko najbliźsi wiedzą, gdzie szukać rodzinnych grobów. Nie widać też nowych grobów, więc albo jest gdzieś także nowy cmentarz albo miejscowość powoli umiera. Brzydka pogoda i smutny cmentarz... :-/

"niech będzie..." - więcej nie da się już odczytać

Wróciłam więc do Brzeżan, przejechałam przez Glinną Lipę, obok dworca kolejowego i pojechałam na południe. Nie lubię wracać tą samą drogą. Pojechałam na Podhajce. Po drodze zabrałam po kolei dwie kobiety z dziećmi na stopa, chwilę porozmawialiśmy, miło było :)
Przejechałam przez Podhajce, a jak wyjeżdżałam z miasta w stronę Halicza, po drodze zauważyłam cmentarz. Tak, tak... widziałam go już wcześniej przejeżdżając tą drogą, ale teraz było nadal jasno, a ja w Stanisławowie byłam umówiona dopiero po 18-tej, więc miałam jeszcze czas. ;) To jak się tu nie zatrzymać ;)

Cmentarz przepiękny, choć światło już coraz gorsze do fotografowania. Na pewno wszystkich nagrobków nie zrobiłam. Ale napoczęłam... ;)

Podhajce

Zakochałam się w tej rzeźbie... Może dlatego jest mi bliska, że leży pod nią matka - kobieta w moim wieku, zmarła dokładnie 155 lat temu.

Tu spoczywają zwłoki Antoniny z Nesterowiczów Hammer? żyła lat 35, umarła 30.III.1856 r.
 A pod spodem epitafium:

Tutaj płacze mąż żony,
dzieci płaczą matki.
Co mieli najdroższego,
w tym się grobie mieści.

Wieczorem wróciłam do Stanisławowa zgodnie z założonym planem. Na karcie w aparacie było zrobionych 1044 zdjęć. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz