czwartek, 8 grudnia 2011

Wołyńskie zagadki rodzinne

Dostałam dziś list, wiadomość jakby zza grobu. Napisała do mnie znajoma pani, dla której kiedyś wyszukiwałam informacje. Okazało się, że w jej rodzinie występuje nazwisko Rohozińska, które obecne jest także i w mojej rodzinie.

A było to tak... Leokadia Rohozińska wyszła za Juliana Mochlińskiego w 1836 r. w Lubomli. Ich syn, a mój prapradziadek Konstanty Mochliński też prawdopodobnie tam się urodził, ale gdzie i kiedy zmarł - tego nie wiem. Konstantemu, za udział w Powstaniu Styczniowym, skonfiskowano majątek, a jego wysłano na Sybir. Gdzie był ten majątek - nie wiem, być może właśnie Luboml.

W każdym razie sprawdziwszy kiedyś gdzie leży Luboml, wybrałam się tam na cmentarz.


Luboml

Miałam szczęście, bo akurat nad Lubomlą i okolicami przechodziły burze. Ale jak byłam na cmentarzu to ani kropla deszczu nie spadła, choć wokół dochodziły gniewne pomruki chmur. Przodkowie zadbali, żeby piorun mnie nie trafił, ani żebym nie zmokła podczas poszukiwań. Jak tylko wsiadłam do samochodu, to rozpętała się taka burza, że woda płynęła ulicami Lubomli ;)

Cmentarz jaki jest - każdy widzi :) Bujna roślinność na pewno zasłoniła część płyt. Rodzinnych nazwisk nie znalazłam, choć raczej na pewno ktoś kiedyś został tam pochowany, jak np. brat Konstantego, urodzony w Lubomli, zmarły jako nastolatek. Jeszcze kwestia dotarcia do metrykaliów - ale wiadomo, szewc bez butów chodzi. ;)

Może tu leży ktoś z "moich"?
 3x prababcia - Leokadia z Rohozińskich Mochlińska zmarła w Strzylczach w pow. horochowskim. Tam majątek miał Ludwik Mochliński - kuzyn męża Leokadii. Kościół, parafia i cmentarz właściwy dla Strzylczy był w Horochowie i tam zapewne złożono zacne zwłoki Leokadii - mojej 3x prababki.

Cmentarz w Horochowie działa, choć stara polska część jest zrównana z ziemią :( Od czasu do czasu, po deszczu, kiedy ziemia się osuwa, "wychodzą" spod ziemi leżące polskie tablice nagrobne. Trzeba by wykopalisk, żeby natrafić na coś.

W każdym razie nie wiemy jak wyglądał cmentarz w połowie XIX wieku, kiedy umarła Leokadia. Na obecnej - greko-katolickiej części cmentarza stoi zrujnowana już duża kaplica nagrobna o przedwojennych korzeniach. Idąc tym tropem można zastanawiać się czy nie jest to właśnie nagrobna kaplica rodziny Mochlińskich herbu Kotwicz. Zobaczcie sami...





Najgorsze, że już pewnie nigdy się nie dowiemy kto tam leży. Ale za to są już wiadomości z ks. metrykalnych z Horochowa, które wskazują, że zmarło tam wielu członków rodziny, z różnych pokoleń i o różnych nazwiskach. Tak więc jeśli nie jest to dokładnie grób mojej 3x prababki, to pewnie leżą tu kuzyni mojego prapradziadka. W każdym razie jakaś rodzina i znicz im się należy ;)

Wracając do Konstantego - syna Leokadii. Wrócił z Sybiru, ożenił się z Karoliną z Chrzanowskich i mieli jedno dziecko - moją prababcię Marię. Jak Marysia miała 5 lat jej tata (Konstanty) umarł. Gdzie zmarł i gdzie leży nie wiem. Jak Marysia miała lat 12, zmarła jej mama. Też nie mam pojęcia gdzie jest pochowana, czy z mężem czy też gdzie indziej. Marysia urodziła się w Dzurynie w ZSRR - wg jej aktu zgonu. Są dwa Dzuryny - jeden w pow. buczackim, a drugi w pow. winnickim. Trzeba będzie odwiedzić tamtejsze cmentarze, choć rodzinie bardziej prawdopodobną lokalizacją wydaje się pow. winnicki.
Dlaczego Marysia urodziła się w pow. winnickim? Konstanty stracił majątek po Powstaniu, może to były rodzinne tereny jej matki? Jeszcze tego nie wiem.

Ostatnio jednak na coś natrafiłam... Pewnie to błędny trop, ale...
byłam w październiku na Litwie, oczywiście również na cmentarzu na Rossie. Fotografowałam nagrobki i w pewnym momencie natrafiłam na pojedynczy grób. Był to nagrobek niejakiego Konstantego Muchlińskiego.

Teoretycznie ten Konstanty nie ma nic wspólnego z moim prapradziadkiem, ale:
  • Mochlińscy kiedyś nazywali się Móchlińscy... tylko gdzieś w czasie stracili kreseczkę,
  • od Móchlińskich do Muchlińskich już nie jest tak daleko, szczególnie w wymowie,
  • wg rodzinnych wiadomości Konstanty zmarł jak Marysia miała 5 lat. Skoro Marysia urodziła się w 1879 r. to Konstanty musiał umrzeć około1884 roku.
A co jeśli nie umarł?? Wiadomo, że wrócił z Sybiru schorowany - ale na co chorował nie wiemy. A jeśli na przykład stracił zmysły i odszedł od rodziny? "Poszedł w długą" jakbyśmy to dziś kolokwialnie nazwali? Co się wtedy mówi 5-letniemu dziecku? Że tatuś nas już nie chce czy raczej że umarł? Może tak właśnie było?

Wilno, cm. na Rossie
 Ten Konstanty Muchliński zmarł 13 września 1916 r. w wieku lat 71. Oznacza to, że urodził się w 1845 roku. Jeśliby to był ten właściwy Konstanty, to mógłby już brać udział w Powstaniu Styczniowym w wieku lat 18.
Nic więcej o tym Konstantym nie wiadomo. Muszę poszukać przy okazji jego metryki w Wilnie. Jakby ktoś coś wiedział lub miał dostęp do ks. metrykalnych z Wilna, to również proszę o informacje.

Pewnie za tydzień uda mi się odwiedzić jeszcze Krasiłówkę, parafii Stawiszcze gdzie był rodzinny majątek kuzynki "mojego" Konstantego - Anny Mochlińskiej, znanej jako s. Immaculata - Zmartwychwstanka, przyjaciółka bł. Celiny Borzęckiej, która podobno opłacała naukę osieroconej Marysi w Szkole Pedagogicznej hr. Plater-Zyberk w Warszawie pod koniec XIX wieku.

cdn...

środa, 7 grudnia 2011

Kuniccy z Podola

Ponad dwa lata temu pierwszy raz pojechałam na Ukrainę. Jadąc z Czortkowa do Kamieńca Podolskiego postanowiłam przejechać przez Husiatyn - miasto graniczne II RP z granicą na Zbruczu.

Przejeżdżając przez wioskę Wasylkowce, zatrzymałam się na jej krańcu, gdzie znajduje się cmentarz. Cmentarz ten szokuje, robi piorunujące wrażenie niemal na każdej osobie.

Wasylkowce

Oczywiście zapuściłam się na cmentarz i pofotografowałam co się dało. Znalazły się tam między innymi nagrobki rodziny Kunickich. Po powrocie opublikowałam zdjęcia na jednym z portali genealogicznych.
Niedługo później skontaktował się ze mną pan Edmund Kunicki, syn sekretarza gminy z Wasylkowiec. Był wzruszony, gdyż zupełnie niespodziewawszy się, znalazł zdjęcia nagrobków rodzinnych w Internecie... czyli moje zdjęcia z Wasylkowieckiego cmentarza.

Pan Edmund wyjechał z rodzicami z Wasylkowiec w wieku 13 lat w 1945 roku i nigdy tam nie powrócił. Wyjeżdżając zostawił m.in. zadbany grób babci. Przez wiele lat znajomi opiekowali się tym grobem, aż któregoś dnia kontakt się urwał i nie wiadomo było dlaczego.

I po 66 latach pan Edmund po raz pierwszy znów zobaczył grób babci.

Waleria z Niżyńskich Dubińska
 Oczywiście grób nie jest w idealnym stanie, ale nadal stoi. Nadal jest gdzie zapalić znicz na grobie kochanej babci.


Nasze wzajemne kontakty mailowe przerodziły się w pomysł, żeby wrócić do Wasylkowiec. A ponieważ ja takie zindywidualizowane wyjazdy organizuję, to idea zaczęła się powoli krystalizować. W 2010 r. wyjazd nie doszedł do skutku, ale w tym roku wszystko zostało dopięte na ostatni guzik i wyjazd mógł się odbyć :)

Pojechaliśmy w sierpniu br na Ukrainę, na Podole, z pierwszym noclegiem we Lwowie, a kolejnymi w Czortkowie, Stanisławowie i wracając znowu do Lwowa.
Pan Edmund przypominał sobie znajome miejsca - Czortków, gdzie mieszkała rodzina, Kopyczyńce, w których stacjonował wujek w KOPie, a następnie same Wasylkowce. Odnaleźliśmy dawnych przyjaciół, spędziliśmy miło czas.



 A potem oczywiście powrót na cmentarz :) Tylko że ja po zaledwie dwóch latach, a pan Edmund - po 66 latach.




Jak widać cmentarz jest uporządkowany. Widać również jak bardzo pora roku zmienia aurę cmentarza, jak go porządkuje czy ubogaca swoją kolorystyką. Ten wyjazd zdecydowanie polepszył pierwsze wrażenia cmentarza w Wasylkowcach, smutnego pola w brązowych barwach.


Byliśmy również na cmentarzu w Czortkowie, gdzie pochowana była dalsza rodzina. Niestety nie znaleźliśmy krewnych pana Edmunda - za dużo jest już grobów bezimiennych. Ale ku zaskoczeniu pana Edmunda natrafiliśmy na groby Kunickich - pisanych zarówno po polsku jak i cyrylicą.


Tak więc badania genealogiczne celem dołączenia "nowych" Kunickich do rodziny nadal nie zakończone. ;)

Jeśliby kto miał ochotę poczytać "Moje Wasylkowce" pana Edmunda Kunickiego to zapraszam na stronę:

http://www.legion.naklo.pl/wasylkowce/

Hardcore'owo ;)

W listopadzie wybrałam się na moją ukochaną Ukrainę.
Mój hardcore'owy dzień wcale nie wydawał mi się ciężki, choć dla wielu osób takowy mógłby się wydawać ;) W każdym razie, rano wyjechałam ze Stanisławowa i ruszyłam na północ, drogą przez Halicz i Bursztyn do Rohatyna, gdzie w miejscowym ZAKSie miałam sprawy do załatwienia.

Gdy wyjechałam ze Stanisławowa było piękne słońce i lekko przymrożona ziemia pierwszym zimowym szronem. Tuż pod Bursztynem nagle wjechałam w mleko. Nie było absolutnie nic widać na ok. 50 m. A więc bardzo wolna jazda i dużo przyjemności ze zmiany pogody. Nie wszyscy wiedzą, że Bursztyn leży nad jeziorem, stąd też opary zalegające miasto.
Dwa lata wcześniej byłam na cmentarzu w Bursztynie, ale wtedy w zimie i nie sama, a więc i część nagrobków nie trafiła do mojej kolekcji. Tak więc postanowiłam się i tym razem zatrzymać. Nie wiedziałam tylko jak uda mi się "biegać" po cmentarzu we mgle.

Bursztyn


Na szczęście nagrobki były widoczne, a pobliska cerkiew długo osnuta była delikatnym tiulem mgły.

Przepiękne były też nagrobki żelazne oszronione pierwszym mrozem.

Bursztyn

Po zrobieniu kilkuset zdjęć pojechałam dalej, do oddalonego o ok. 35 km na północ Rohatyna. Załatwiłam urzędowe sprawy, a następnie zagadnęłam spotkanego na ulicy starszego pana o stary cmentarz. Podprowadził mnie na miejsce, po drodze gawędziliśmy, a następnie pożegnał mnie słowami: "Niech żyje Józef Cyrankiewicz!". Trochę wstrząśnięta (nie zmieszana ;) ) ruszyłam uliczką pod górę - na cmentarz.


Rohatyn

Cmentarz, jak to widać na zdjęciu, nie wyglądał na specjalnie stary. Wiedząc, że istnieją jeszcze 2 inne cmentarze w Rohatynie, myślałam że to jednak niewłaściwa lokalizacja, ale przecież jak już jestem to zajrzę i tu ;) A tam, jak to zwykle bywa... zaskoczenie. Są stare groby, są Polacy lub osoby pochodzenia polskiego, których nazwiska pisane są już cyrylicą. A więc do dzieła!

Przepiękne groby rodzinne, a między nimi nowe pomniki.

W połowie cmentarza widać było wielki biały pomnik. Widać było, że wojskowy. Myślę... pewnie pomnik Gerojom Ukrainy! ale podchodzę bliżej... i oczom nie wierzę...

Na nagrobku polskie orły...
a na tablicy napis: 
Tu spoczywa 49 żołnierzy polskich poległych w ciężkich walkach o wolność Ojczyzny w latach 1919-1920.
Cześć ich pamięci!
 Wow!! Zachował się taki piękny pomnik. Żałowałam, że nie mam przy sobie zniczy. Ale nadrobię przy najbliższej okazji.

Potem swoje kroki (samochodowe) skierowałam do Honoratówki, z której pochodzi rodzina jednego pana. Honoratówka to mała wioska pod Podwysokiem, z tym tylko że usytuowana jest jeszcze na terenie woj. stanisławowskiego, a Podwysokie znajduje się już za granicą województwa, czyli w woj. tarnopolskim. Okazało się, że cmentarz w Honoratówce został założony dopiero w 1981 r., a więc jest mało interesujący dla mnie. Interesujące mnie groby powinny być na cmentarzu w Podwysokiem. A więc jedziemy ;)

Podwysokie
 
Cmentarz znajduje się w niedalekiej odległości od kościoła - dawnej polskiej parafii, dziś greko-katolickiego. Na cmentarzu spotkałam kościelnego, który z zapałem ścinał krzewy i trawę na starej części cmentarza, obfitującej w polskie groby. Obiecał mi wpuścić mnie do kościoła, jak skończę fotografować.

Podwysokie

Zszedł wcześniej niż ja z cmentarza i bardzo cierpliwie czekał na mnie z pół godziny gdy ja, zupełnie o nim zapomniawszy, przedzierałam się przez krzaki, żeby odkryć tablice nagrobne. Jak ja nie lubię dzikiej róży :(

Potem byłam w Brzeżanach - również w ZAKSie. Na cmentarz brzeżański jeszcze nie dojechałam, bo w planach było odwiedzenie Narajowa. W Brzeżanach skręciłam w lewo i po jakiś 20 km dojechałam do Narajowa. W tym czasie pogoda zdążyła się już zepsuć, więc było zimno i mdło. Na ulicy nikogusieńko, nawet nikogo kto by się miał zdziwić mojej wizycie na cmentarzu.

Narajów

Cmentarz bardzo zarośnięty i zaniedbany. Mnóstwo grobów nie ma już swoich tabliczek, a więc tylko najbliźsi wiedzą, gdzie szukać rodzinnych grobów. Nie widać też nowych grobów, więc albo jest gdzieś także nowy cmentarz albo miejscowość powoli umiera. Brzydka pogoda i smutny cmentarz... :-/

"niech będzie..." - więcej nie da się już odczytać

Wróciłam więc do Brzeżan, przejechałam przez Glinną Lipę, obok dworca kolejowego i pojechałam na południe. Nie lubię wracać tą samą drogą. Pojechałam na Podhajce. Po drodze zabrałam po kolei dwie kobiety z dziećmi na stopa, chwilę porozmawialiśmy, miło było :)
Przejechałam przez Podhajce, a jak wyjeżdżałam z miasta w stronę Halicza, po drodze zauważyłam cmentarz. Tak, tak... widziałam go już wcześniej przejeżdżając tą drogą, ale teraz było nadal jasno, a ja w Stanisławowie byłam umówiona dopiero po 18-tej, więc miałam jeszcze czas. ;) To jak się tu nie zatrzymać ;)

Cmentarz przepiękny, choć światło już coraz gorsze do fotografowania. Na pewno wszystkich nagrobków nie zrobiłam. Ale napoczęłam... ;)

Podhajce

Zakochałam się w tej rzeźbie... Może dlatego jest mi bliska, że leży pod nią matka - kobieta w moim wieku, zmarła dokładnie 155 lat temu.

Tu spoczywają zwłoki Antoniny z Nesterowiczów Hammer? żyła lat 35, umarła 30.III.1856 r.
 A pod spodem epitafium:

Tutaj płacze mąż żony,
dzieci płaczą matki.
Co mieli najdroższego,
w tym się grobie mieści.

Wieczorem wróciłam do Stanisławowa zgodnie z założonym planem. Na karcie w aparacie było zrobionych 1044 zdjęć. :)

sobota, 3 grudnia 2011

W drodze: Cielądz i Biała Rawska

Dziś pojechałam do Rzeczycy koło Tomaszowa Mazowieckiego. Niby mazowieckie, ale to już województwo łódzkie. Wracając stamtąd zamierzałam podjechać na cmentarz do Białej Rawskiej, z której to niedawno przeglądałam księgi metrykalne, i gdzie miałam nadzieję na znalezienie pewnego nazwiska na tym cmentarzu.

Po drodze przejeżdżałam przez Cielądz. Wjechałam do miejscowości, a tam cmentarz, zaraz na początku, po lewej stronie ciągnie się mur cmentarny. I przychodzi myśl... zatrzymać się!

Jak się później okazało, to niejaki imć pan Sokolnicki musiał mnie puknąć w główkę, co bym się zatrzymała i sfotografowała jego nagrobek.


Nagrobek przepiękny, ale niestety przeznaczony do likwidacji. Nie jestem w stanie zrozumieć, jak można chcieć zniszczyć taki zabytek. Przecież na cmentarzu jest więcej miejsca, a ten pomnik nie jest bardzo zniszczony. Tzn. jest zniszczony, ale widziałam już nagrobki w gorszym stanie. A tu tabliczka:


Aż za serce chwyta... i boli...
Muszę znaleźć potomków rodziny Sokolnickich, co by ratowali dziedzictwo rodowe.
Jeśli znacie kogoś z Sokolnickich, to proszę o pomoc - powiadomcie o sprawie!

Sama bym chętnie zabrała dla siebie taki piękny nagrobek, ale niestety nie mam gdzie go postawić "na później" - na balkonie nie wyglądałby najlepiej ;)



A z drugiej strony cmentarza pięknie odnowione nagrobki rodziny Kurzewskich h. Topacz.

Czyli jak się chce, to można...

*                          *                             *

Do Białej dojechałam ok. 15:40, a więc robiło się już ciemno. Ale przecież z takiego błahego powodu nie będę rezygnować z odwiedzin na cmentarzu ;)

Najpierw było jasno...
Potem zaczęło szarzeć...
A na koniec całkiem ciemno ;)

Ale z dwóch cmentarzy jest około 200 zdjęć... ;)

Refleksje podczas opracowywania...

Wszystkie cmentarze, które fotografuję, staram się opracowywać. Od 1 czerwca 2011 r. do dnia dzisiejszego mam opracowane ponad 16 500 osób z ok. 90 cmentarzy w Polsce, na Litwie i Ukrainie. Mam nadzieję, że jeszcze przed Swietami Bożego Narodzenia zacznie działać mój portal z nagrobkami.

Celem portalu jest umożliwienie znalezienia grobów rodzinnych. Często nie zdajemy sobie sprawy, że groby naszych przodków zachowały się, że gdzieś jeszcze widnieje zdjęcie na porcelanie naszej prababci, której zdjęcia nie udało się zachować w trakcie zawieruchy wojennej.

Ile jest historii rodzinnych opowiadających o dziadku, który w czasie I wojny światowej zaginął gdzieś na wschodzie... może czas go odnaleźć i zapalić świeczkę na jego grobie?

Zostawić ślad pamięci na grobach żołnierzy z I wojny światowej, którzy ginęli z daleka od domu rodzinnego...

Podobno w dobie Internetu wszystko jest możliwe, nawet to że stary dziadziuś nieżyjący już prawie 100 lat, nagle cudownie się odnajdzie... fajnie byłoby móc go znaleźć ;)

Horochów

Dodatkowy argument przemawiający za utworzeniem portalu, to kwestia wiadomości genealogicznych zawartych na nagrobku. Mamy datę urodzenia, śmierci, ilość lat, informację o wykształceniu, majętności, rodzinie... rewelacyjna sprawa!
Jeśli
"pamiątkę tę poświęca strapiona żona z pięciorgiem dzieci"
 to wiemy, że z tego związku więcej dzieci być nie mogło. Oczywiście możemy gdybać, że były jakieś jeszcze maleństwa co zmarły "w kołysce" za życia ojca, ale pewien fakt już mamy.


Lwów

Żeby nie zgubić się i nie dublować swojej pracy podczas opracowania danego cmentarza, powinnam spisywać dane po kolei. Takie jest założenie. I nie "porzucić" danego cmentarza dopóki nie spiszę wszystkich nagrobków, nie opiszę wszystkich zdjęć.

No może, mogę sobie pozwolić na pewne odstępstwo od normy jeśli mam cmentarz podzielony na kwatery. Wtedy powinnam opisać przynajmniej jedną kwaterę i mogę pozwolić sobie na krótki odpoczynek od danego cmentarza. Może się tak zdarzyć jeśli np. jestem zmęczona rozczytywaniem prawie niewidocznych napisów, spiszę całą kwaterę, a następnie w ramach relaksu przerzucę się na mały cmentarz z grobami pisanymi cyrylicą. ;)

Czasem sama muszę wymyślić sobie pewien schemat czy plan cmentarza, żebym potrafiła potem wrócić do nagrobków czy wiedzieć w którym miejscu należałoby ich szukać.

Wilno

Mam wymyślony również cały system nazywania plików zdjęć z danego cmentarza, ponieważ posiadając jakieś 20 tys. zdjęć samych nagrobków mogłabym je sobie całkiem pomieszać. Wystarczy jeden nie nazwany odpowiednio nagrobek - i nadaje się właściwie do wyrzucenia, bo może być zewsząd.
Dlatego też, każde zdjęcie ma nazwę skrótową odnoszącą się do nazwy konkretnego cmentarza w danej miejscowości. ;)

*                            *                                  *


Trochę boli mnie jak muszę się tłumaczyć, dlaczego portal będzie płatny. :(

Każdy za swoją pracę dostaje jakąś zapłatę, a ja muszę się tłumaczyć... To takie niemiłe i krępujące czasami. Wszystkie zdjęcia są mojego autorstwa. Od ponad dwóch lat jeżdżę, fotografuję, a potem siedzę po nocach i spisuję dane z nagrobków. A cena diesla wciąż idzie do góry.
Sfotografowanie jednej kwatery na Powązkach w Warszawie zajmuje mi około 45 min. Każde zdjęcie ma ok. 4 MB, więc można je łatwo powiększyć. Ale spisać wszystko trzeba ręcznie. Nie da się tego OCRować. A że zdjęć jest wtedy od 200 - 350 to poświęca się na to kilka wieczorów, nocy... jak się da, jak sił wystarcza, bo rano trzeba wstać, wyszykować dzieci do szkoły i samemu zebrać się do pracy.

Dlatego nie rozumiem podejścia niektórych ludzi, że powinnam udostępniać zdjęcia za darmo. Chętnie bym tak zrobiła, ale jakoś nikt nie kwapi się, żeby mi płacić za ekspedycje na cmentarze kresowe, za bieganie po krzakach czy za gałązki we włosach. Tak więc mam nadzieję, że takich pytań czy zadziwień ludzkich będzie mało.


Iłża

I ostatnie przemyślenie:

Jest parę osób, które wątpi we właściwość mojego działania... Przedstawiam 3 przykłady dlaczego warto...


Jak nie ja, to czy ktoś inny zdąży zanim napis całkiem się wytrze?

Litery są jeszcze... ale jak długo?

Grób b. prezydenta m. Grodzisk - wstyd, że obecne władze miasta nie zadbają...


Zadziwiający Grodzisk

Wczoraj wybrałam się na zlecenie do Archiwum Państwowego, oddział w Grodzisku Maz. Bardzo miła obsługa, wszystko co mogłam to przejrzałam. W każdym razie jak wyszłam z archiwum, a jeszcze było jasno, to grzechem byłoby nie odwiedzić miejscowego, starego cmentarza.



Choć ogrodzenie wyglądało na stare, na pierwszy rzut oka wydawało się, że nie będzie dużo starych nagrobków. Przeszłam się główną aleją, gdzieniegdzie natrafiając na stare groby.

W pewnym momencie starych grobów zaczęło przybywać. Skręciłam w lewo i znalazłam się w innym świecie. Wśród starych przedwojennych nagrobków, wśród wielu ludzkich historii.



Znalazłam grób burmistrza ze Zgierza i sędziego sądu lubelskiego. Natrafiłam na groby Powstańców Warszawskich, Listopadowych, jak również Powstańca Wielkopolskiego.
Jakże różne były ich historie! Cóż sprawiło, że spoczęli na cmentarzu w małym mieście ok. 40 km na południowy zachód od Warszawy? Bardzo chciałabym to wiedzieć, móc posłuchać ich wspomnień.

Jak zwykle natrafiłam na rodzinne nazwisko - Stanisław Suski. Pewnie to jakiś powinowaty, bo rodzina Suskich jest olbrzymia, a my trzykrotnie związaliśmy się z rodziną Suskich. Mama mojego pradziadka była Suska z domu, kuzyn mojego prapradziadka ożenił się z Suską i ja mam 3 kuzynki Suskie.



"Moi" Kresowiacy też mnie znaleźli - był grób chłopca - ucznia konwiktu w Chyrowie i rodzina pochodząca z Bożykowiec na Podolu. I jak zwykle poczułam się miło, uśmiechnęłam się, znajdując pobratymców - oni by rozumieli moją miłość do Ukrainy. ;)

Dlaczego piszę, że "mnie znaleźli"... dlatego, że szczerze wierzę, że zmarli których groby fotografuję, opiekują się mną żeby mi się nic złego nie stało, a także pozwalają mi znaleźć siebie, przedstawiając mi się czasem w ten czy w inny sposób ;)



Na cmentarzu byłam około godziny. Zrobiłam ponad 300 zdjęć, a obeszłam może 1/5 cmentarza. Na pewno jeszcze tam wrócę. ;)

Chwyciło mnie za serce jedno z przeczytanych epitafiów:

"Można odejść na zawsze by stale być blisko".

środa, 30 listopada 2011

Pierwszy cmentarz

Zastanawiam się, który cmentarz był pierwszy w mojej "karierze"??
Od czego zaczęła się moja pasja? I tak sobie myślę, że chyba jednak od cmentarza Miłostowskiego w Poznaniu.

11 września 1990 roku zmarł mój Dziadzio Andrzej Szweycer - Tata mojej Mamy. I bardzo często chodziłam na grób dziadka. Tak co 2-3 tygodnie można mnie było spotkać w Alei Zasłużonych, gdzie została pochowana bardzo ważna dla mnie osoba. Na końcu alei były może ze dwa przedwojenne nagrobki. Takie stare, zazielenione płyty.
Podczas wrześniowego pobytu w Poznaniu, szukałam tych grobów, ale ich już nie ma. Szkoda, że wcześniej ich nie sfotografowałam. :(

Kilka lat później studiowałam archeologię. I kopałam... cmentarze. Pierwszy z nich to był stary cmentarz (nieistniejący już na powierzchni) przy nieistniejącej kolegiacie św. Marii Magdaleny na Pl. Kolegiackim w Poznaniu. Zaczęłam jeszcze przed studiami.

Potem w ramach praktyk studenckich miałam wspaniałą okazję dwukrotnie być na wykopaliskach w kolebce Polski - bo na Lednogórze, czyli przy pallatium Mieszka I. Tylko, że jego "rezydencja" była na wyspie, a ja kopałam na lądzie, przy osadzie przygrodowej. Przy... bo na XI-wiecznym cmentarzu. ;)
Moimi przełożonymi i jednocześnie wspaniałymi nauczycielami było małżeństwo pp. Anny i Jacka Wrzesińskich. Pan Jacek - archeolog, a pani Ania - antropolog wiele mnie nauczyli.

(jak znajdę zdjęcia z tego okresu, to wrzucę) ;)

A potem to już tak zostało...
Mieszkam w Warszawie - trudno było nie zakochać się w Powązkach, na których do dziś odkrywam groby rodzinne. Dlaczego dopiero teraz odkrywam? Bo z Powązkami to jest tak:
- jeśli nie wie się gdzie nasz przodek jest pochowany?
- jeśli nie ma się w rodzinie osoby starszej, która pamięta i pod rękę zaprowadzi do najstarszych nagrobków..?
...to umarł w butach...



Można chodzić, szukać, pomodlić się do przodków co by łaskawie pozwolili się znaleźć, ale czy odniesie się w tym sukces, to już kwestia indywidualna. Wizyta w Zarządzie cmentarza Powązkowskiego nie pomoże za wiele, gdyż ewidencja osób pochowanych przed II wojną światową spłonęła w Powstaniu Warszawskim i do dziś nie jest odtworzona. A cmentarz leży na "li i tylko" 43 ha. :))
Oczywiście, uczciwie podchodząc do sprawy muszę przyznać, że pojawiło się kilka inicjatyw w związku z Powązkami. W latach 90-tych wydany został indeks opracowanych pierwszych 33 kwater. Obecnie pracownicy Konserwatora Miejskiego fotografują i mierzą nagrobki. Dodatkowo pojawiają się różne strony oferujące listy pochowanych czy możliwość zakupienia informacji o nagrobkach i ich lokalizacji.

Ja również chodzę i fotografuję Powązki. Fotografuję kwatery, jedną po drugiej, ale nie po kolei, bo bym się znudziła ;) Raz jest to kwatera nr 20, a innym razem np. kwatera nr 235.
Właściwe sfotografowanie jednej kwatery zajmuje mi około godziny. Zdjęć wychodzi z tego ok. 250 - 350 szt. Potem opracowuję zdjęcia spisując dane. Wieczorami, po codziennej robocie. No i jest jakiś wynik i dokumentacja ikonograficzna - zdjęcia. Obecnie w bazie mam już kilka tysięcy zdjęć z Powązek ;)


Jak tak piszę, to myślę, że już dawno nie byłam na Powązkach i fajnie byłoby się wybrać. Pogoda słoneczna, więc dobre światło do zdjęć. Trzeba korzystać, bo jak spadnie śnieg to trudniej będzie.  ;)

PS. Dzisiaj są Andrzejki - czyżby Dziadzio mnie natchnął? ;)

wtorek, 29 listopada 2011

Na początek...

Witam!

Wg założenia ma to być blog opisujący moją wielką pasję, jaką jest ocalanie od zapomnienia ludzi leżących na starych cmentarzach, o których już nikt nie pamięta lub nie wie, że ich groby jeszcze istnieją.


Cmentarz w Przemyślanach

Pracuję jako genealog, dużo jeżdżę po Polsce, a także po Ukrainie i wszędzie staram się odwiedzić cmentarz. Mało ludzi zdaje sobie sprawę, że na dawnych Kresach Polski pozostały jeszcze nagrobki z XIX wieku. U nas, jeśli cmentarz nie jest wpisany do rejestru zabytków i jeśli brak kogoś kto by opłacał nagrobek - brutalnie przekopuje się dany grób co by zrobić miejsce dla nowych zmarłych. Jeśli nikt nie przychodzi na stary grób, nie czyści, nie dba... stare płyty zarastają trawą, mchem, krzyże dziwnym sposobem łamią się na pół, a potem nie wiadomo gdzie stały. Mosiężne ozdoby, litery są zdejmowane - przecież można je sprzedać na złom... i ostatni ślad po człowieku znika.

A na tej skrzyczanej często Ukrainie, na zarośniętych często cmentarzach, odnaleźć można groby z początku XIX wieku. I stoją, przez nikogo nie męczone, sterane tylko zębem czasu.

Cmentarz w Husiatynie na Podolu

Cmentarz Powązkowski w Warszawie

 Dlatego zamierzam pisać na temat mojej pasji, która w różny sposób realizowana, jest obecna w moim życiu codziennym. ;)