W pewnym momencie starych grobów zaczęło przybywać. Skręciłam w lewo i znalazłam się w innym świecie. Wśród starych przedwojennych nagrobków, wśród wielu ludzkich historii.
Znalazłam grób burmistrza ze Zgierza i sędziego sądu lubelskiego. Natrafiłam na groby Powstańców Warszawskich, Listopadowych, jak również Powstańca Wielkopolskiego.
Jakże różne były ich historie! Cóż sprawiło, że spoczęli na cmentarzu w małym mieście ok. 40 km na południowy zachód od Warszawy? Bardzo chciałabym to wiedzieć, móc posłuchać ich wspomnień.
Jak zwykle natrafiłam na rodzinne nazwisko - Stanisław Suski. Pewnie to jakiś powinowaty, bo rodzina Suskich jest olbrzymia, a my trzykrotnie związaliśmy się z rodziną Suskich. Mama mojego pradziadka była Suska z domu, kuzyn mojego prapradziadka ożenił się z Suską i ja mam 3 kuzynki Suskie.
"Moi" Kresowiacy też mnie znaleźli - był grób chłopca - ucznia konwiktu w Chyrowie i rodzina pochodząca z Bożykowiec na Podolu. I jak zwykle poczułam się miło, uśmiechnęłam się, znajdując pobratymców - oni by rozumieli moją miłość do Ukrainy. ;)
Dlaczego piszę, że "mnie znaleźli"... dlatego, że szczerze wierzę, że zmarli których groby fotografuję, opiekują się mną żeby mi się nic złego nie stało, a także pozwalają mi znaleźć siebie, przedstawiając mi się czasem w ten czy w inny sposób ;)
Na cmentarzu byłam około godziny. Zrobiłam ponad 300 zdjęć, a obeszłam może 1/5 cmentarza. Na pewno jeszcze tam wrócę. ;)
Chwyciło mnie za serce jedno z przeczytanych epitafiów:
"Można odejść na zawsze by stale być blisko".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz